Czym Co wyróżnia uprawianie narciarstwa biegowego? Swoboda!
Poruszanie się zimą na nartach biegowych lub śladowych jest tak naturalne jak chodzenie, a bieganie - tylko z nazwy jest dla tych „zapalonych” – TY jako turysta przecież z nikim się nie ścigasz! Na biegówkach można zarówno człapać w wolnym tempie, mając słabą kondycję, jak i ścigać się. Biegówki to przede wszystkim uniwersalność i poczucie wolności.
Wędrówka zimą po ośnieżonych, jeszcze nieprzetartych bieszczadzkich szlakach lub poza szlakiem oznacza, iż każdy krok to zapadanie po kolana. Jest to szczególnie uciążliwe, jeśli śnieg składa się z kilku warstw zleżałego i „kopnego” śniegu. Co robicie…? Wracacie czy męczycie się dalej? A może wędrujecie tylko już przetartymi drogami? Turysta wędrujący na nartach tego dylematu nie ma, ponieważ zimą nic go nie ogranicza. Wysiłek okupiony na podejściu pod górę będzie wynagrodzony na zjeździe w dół…:), w aurze dużo piękniejszej niż jest dostępna dla miłośników nart zjazdowych, którzy zwykle trafiają do głównego ośrodka tego sportu w Bieszczadach, czyli Ustrzyk Dolnych. Wyciągi w Dołżycy czy Cisnej lub Bystrem dostarczają uciechy początkującym narciarzom lub zapalonym turystom pieszym szukającym odskoczni od wędrówek na szlakach.
Ale przecież całe Bieszczady są wyśmienitym miejscem do uprawiania turystyki i biegów na nartach!
Jesień jest porą roku, na którą czekam prawie cały rok. Jest to moja druga pora roku, którą uwielbiam prawie tak samo jak rozbuchaną, ciepłą wiosnę.
Co sprawia, że jesień w Bieszczadach jest taka wspaniała i doniosła?
Jest to kolor przechodzący w długie cienie - gra pasteli na stokach Jasła, Szczawnika czy Małego Jasła, które doskonale są widoczne z okien naszego domu. Zbocza gór pokryte są starodrzewem buczynowym z domieszką, grabu i jodły, leszczyny, które jesienią stanowią pastelową makatkę barw z dominującą przewagą brązów, żółcieni i ochry. Jesienne zachody słońca dają wciąż dużo ciepła, więc aromatyczna kawa pita na ławeczce przed domem smakuje wyśmienicie. No i te jesienne smaki!
Zanim nasze „spełnione marzenie o domu” się nie ziściło, nie znałem smaku rydzów z patelni. Teraz jesienią mamy ich pod dostatkiem, gdyż rosną pod naszymi świerkami posadzonymi wokół domu. Czasami nie sposób ich przejeść.
Najlepiej smakują świeżo zebrane o poranku, następnie krótko smażone na maśle z dodatkiem oliwy truflowej oraz odrobiny czosnku. Podane na grzance posypane koperkiem i dosolone do smaku, sprawiają, że smak jesieni pamięta się długą zimową porą.
Rydze można także podawać w śmietanie, przy czym wtedy należy je dłużej smażyć w towarzystwie cebuli.
Dziki czosnek znany u nas jako czosnek niedźwiedzi (Allium ursinum L) rośnie w lasach i torfowiskach Europy Środkowej. Staje się coraz bardziej popularny a jego cudowne lecznicze właściwości są powtarzane pocztą szemraną jak reklama Etopiryny przez Panią „Goździkową”.
Generalnie w kuchni wykorzystuje się liście w postaci świeżej lub ususzonej oraz kwiat, choć rzadziej. Przez kuchennych smakoszy jest doceniany za wyśmienity smak i aromat, przy czym nie pozostawia długotrwałego efektu „nieświeżego oddechu”.
W literaturze medycznej można spotkać opinie, że regularne stosowanie czosnku niedźwiedziego zmniejsza ryzyko wystąpienia wielu chorób, w tym choroby wieńcowej serca, otyłości, cukrzycy, zaburzenia czynności przewodu pokarmowego, różnych postaci raka, gdy z związki zawarte w tej roślinie mają wyraźną aktywność przeciwutleniającą ze względu na wysoką zawartość karotenoidów, chlorofili, flawonoidy i niskich toksycznych rodników tlenowych.
Najlepszą informacją dla miłośników Bieszczadów, jest fakt, że czosnek niedźwiedzi występuje najliczniej w Polsce w paśmie Karpat Wschodnich i Beskidów. Pamiętajmy jednak, że w Polsce czosnek niedźwiedzi znajduje się pod częściową ochroną. Sprzedawane, suszone liście czosnku z uprawy, w opakowaniach 50g kosztują ok. 10 zł.
Ze świeżego czosnku niedźwiedziego można przygotować nalewkę, dzięki której uporamy się z wieloma dolegliwościami, związanymi z przeziębieniami albo chorobami układu krążenia. Drobno pokrojone liście zmieszane w szklanej butelce z 40-procentowym alkoholem odstawiamy w ciemne miejsce na 3 tygodnie, nie zapominając o codziennym wstrząsaniu. Po tym czasie odcedzona mikstura może być przechowywana bardzo długo wspomagając nasze zdrowie codzienną łyżeczką.
Ja osobiście najbardziej lubię tą przyprawę jako dodatek do masła podanego do świeżo upieczonego chleba….pychotka.